Idzie Pani do damskiej!!!

Wpis pół żartem, pół serio. 😉

Rzadko, bo rzadko, ale czasem muszę się wybrać do sklepu. Jak dobrze wiecie nie przepadam za galeriami i dzikimi tłumami, dlatego też staram się zawsze zakupy ubraniowe załatwiać najsprawniej jak się da.

Wypatrzyłam niedawno w Reserved ładny biustonosz, więc korzystając z okazji, że mąż chciał kupić sobie kilka rzeczy w tymże sklepie, zajrzałam również na dział z damską bielizną. Wybrałam biustonoszy sztuk dwie i skierowałam się do przymierzalni, w której mój mąż mierzył spodnie i t-shirt. Zawsze zgodnie z moim wyczuciem estetyki oceniam, czy „może być”. A mąż odwzajemnia się oceniając wybrany przeze mnie zestaw i mój ogólny „look”.

Więc wchodzę do przymierzalni, z dwoma biustonoszami w ręce, i wypatruje na podlodze nóg (skarpetek) męża. Na szczęście był w drugiej, nie musiałam długo szukać (pierwsza pusta), chciałam się zapytać przez zasłonkę, jak tam… A tu z boku dobiega mnie damski głos: Idzie Pani do damskiej!!! Pani składająca ubrania chyba pełniła w tym dniu również rolę strażnika. I żadna baba nie ma prawa tu mierzyć damskich staników! Myślałam, że te czasy już dawno mamy za nami. Niejednokrotnie mierzę ubrania w najbliższej przymierzalni, czy to sama, czy z dziećmi. Nie wiem może pani się bała, że będę molestować swoim półnagim ciałem męską klientelę… Odrzekłam, że zaczekam w takim razie na męża, bo akurat tu jest. Zajrzałam do męża, mierzył dalej ubrania. Więc stoję dalej pod przymierzalnią jak ta głupia krowa z biustonoszami w ręce. I drażnię panią swoim widokiem (a przynajmniej ja miałam takie odczucie, że jestem tu intruzem). Zdecydowanie ciekawszym obiektem ode mnie są młodzi mężczyźni, ale akurat o tej godzinie były zajęte tylko dwie przymierzalnie w tej „męskiej” części, i na dodatek w jednej z nich mój mąż. Gdzie to głośne „gender”?! Pani chyba jednak trochę poczuła się niezręcznie i łaskawym tonem: To niech Pani już tu mierzy, po co rozdzielać się z mężem. „Skoro mogę „tu”, to przymierzę.” Weszłam do tej pierwszej pustej przymierzalni. Ale i tak biustonosze nie chciały dobrze się układać. 😏 Dobiegł mnie głos pani pytającej mężczyznę, czy dobre spodnie, czy może rozmiar inny przynieść. Tylko przez krótką chwilę pomyślałam: Może mi Pani przyniesie większy biustonosz… Ale mąż już wybrał, co chciał, a mi już się odechciało biustonosza z reserved.
Gdy mąż płacił za swoje ubrania w kasie, przyszła ta pani z poczekalni. Bez cienia uśmiechu, z grobową miną. Pomyślałam, czy to damskie, czy męskie kasy… Ale na szczęście coś tam tylko z ubraniem sprawdzała, dla tego młodego mężczyzny, który pozostał w przymierzalni. I tym razem obyło się bez uwag.

Pomijając już fakt, gdzie należy się przebierać, bo ja ekspertem w tej dziedzinie jak widać nie jestem.  Nierzadko spotkałam się, że w damskich były kolejki i personel sam namawiał do przejścia do męskich przymierzalni. Zakupy robię przeważnie z mężem i przymierzamy ubrania na zmianę. Ja wiem, że sobota, godzina 19:30, pracownik ma prawo być zmęczony, znudzony, bez cienia uśmiechu na twarzy, ale jako klient oczekuję milszej obsługi. Rozumiem, że osoby pracują w sieciówkach za małe pieniądze, ale mimo wszystko wolę unikać skwaszonego personelu. No i dziwi mnie trochę, że ta pani była młoda i ładna. A to już są wystarczające powody, by uśmiech nie schodził z jej twarzy. Dla mnie była niesympatyczna, a taka osoba do pracy w sklepie się po prostu nie nadaje.

Pozdrawiam panią z Reserved z Molo w Szczecinie. Nauczyła mnie nowej zasady: Męski klient nasz pan! Ale jak pokazują wyniki badań, to za budżet w rodzinie odpowiada przeważnie kobieta. I na dodatek to kobieta zabiera męża na zakupy. Więc generalnie całą tę konsumpcyjną machinę napędzają kobiety. Kobiety kupują dla siebie, dla męża i dla dzieci. Sklepów jest pełno, a ja również patrzę na jakość obsługi. I wybór sklepu, do którego zajdziemy następnym razem będzie zależał ode mnie.

Wpis pół żartem, pół serio. 😜

Dodaj komentarz